Gdańskie Zakłady Nawozów Fosforowych, historia, oddziaływanie na
środowisko i zdrowie ludzi ze szczególnym uwzględnieniem emisji fluoru
GZNF powstały na bazie zakładu produkcji kwasu siarkowego, w części
portowej Gdańska, w latach 1965-69. Decyzja o budowie zakładów
produkujących superfosfat potrójny w oparciu o amerykańską licencję w
tamtych czasach musiała być decyzją polityczną podjętą na najwyższym
szczeblu. Tym samym inwestycja taka objęta była priorytetem zarówno
finansowym, jak i decyzyjnym, był to immunitet na wszystkie inne sprawy
nie związane z wielkością produkcji, w tym ochronę środowiska i
zdrowie. Trudno także uwierzyć aby władzy chodziło jedynie o produkcję
superfosfatu dla rolnictwa. Zakłady chemiczne, ze względu ze względu na
specyfikę produkcji, materiał do produkcji, technologię oraz powstające
odpady produkcyjne zaliczane były do najbardziej uciążliwych dla
środowiska i ludzi. W tym przypadku o lokalizacji zakładu nie
zdecydował ten aspekt a położenie w obrębie portu, które umożliwiało
rozładunek ogromnych ilości surowca, maksymalnie nawet do
miliona ton rocznie, czyli fosforytów i apatytów, niezbędnych do
produkcji kwasu fosforowego i superfosfatu. Lokalizacja zakładu nie
była podyktowana oddziaływaniem na środowisko zdrowie ludzi, a jedynie
możliwością rozładunku fosforytów. O tym także świadczy fakt, że
decydenci wiedząc o powstających w procesie produkcji
odpadach(fosfogipsach) w ilościach prawie trzykrotnie wyższych niż
produkt, nie zabezpieczyli w bezpośrednim sąsiedztwie zakładów miejsca
na składowanie odpadu, w tym przypadku najbardziej ekonomiczny i
względnie bezpieczny byłby transport hydrauliczny, w stanie półpłynnym
stosowany m.in. w podobnym zakładzie w Policach k. Szczecina.
Wiedząc o szkodliwych cechach fosfogipsu (promieniotwórczość, metale
ciężkie, fluor i wolne kwasy fosforowe), założono, że fosfogipsy będzie
można składować na dnie Zatoki Gdańskiej. Faktycznie topiono fosfogipsy
w latach 1969-72, oficjalnie podaje się, że zatopiono kilkadziesiąt
tysięcy ton. prowadzone równoległe badania (MIR), oddziaływania
fosfogipsu na florę i faunę Zatoki Gdańskiej. Badania wykazały, że w
miejscach topienia fosfogipsu nadmiernie rozwijała się roślinność
wodna, glony, sinice, natomiast zamierało życie fauny. Eksperymenty te
zakończono po podpisaniu przez Polskę konwencji o ochronie wód Bałtyku,
to uratowało nasz kraj przed wielkim międzynarodowym skandalem, jakim
byłaby niechybnie katastrofa ekologiczna całego Bałtyku.
Ze względu na wielkość i specyfikę produkcji ,
działalność GZNF była od początku regulowana decyzjami Urzędu
Wojewódzkiego.
Uciążliwość samych zakładów fosforowych polegała i
polega na:
1. Rozładunek surowca fosforytów i apatytów, rocznie
rozładowywano od kilkuset do miliona ton. Rozładunek w latach
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych odbywał się bez żadnych
zabezpieczeń, straty w rozładunku szacowano do wielkości nawet 1%, co
oznaczało, że do środowiska przede wszystkim wodnego, a także do
powietrza przedostawało się kilka tysięcy ton fosforytów. Tu
ciekawostka, wielkość strat podawano nie ze względu na znaczne
zanieczyszczanie środowiska i wpływ na zdrowie ludzi, lecz ze względu
na straty dewizowe. Tu wyjaśniam, że surowiec kupowano w strefie
dolarowej i przeliczano na złotówki dewizowe( dla młodego pokolenia:
istniała złotówka obiegowa i ta właściwa dewizowa). Głównym składnikiem
fosforytów jest fosforan trójwapniowy, oprócz tego zawierają
pierwiastki promieniotwórcze m.in. uran, którego zawartość w
fosforytach dochodzi nawet do 0,018% oraz całą gamę metali ciężkich i
fluor.
2. Zakład do Kanału Kaszubskiego odprowadzał ścieki
technologiczne nieoczyszczone. Odprowadzane ścieki zawierały przede
wszystkim znaczny ładunek związków fosforu do 24,5 tony na dobę
oraz związków fluoru, maksymalnie stwierdzono zanieczyszczenie 59,5
g/m3 F w wodzie Kanału, co oznaczało 40-stokrotne przekroczenie
dopuszczalnych norm, a także związków siarki do 100g/m3, w tym kwasu
siarkowego. Biorąc pod uwagę fakt, że zakłady odprowadzają rocznie
prawie 8 mln m3 ścieków, to nawet tylko w stanach awaryjnych,
które często się zdarzały, odprowadzano do wód kanału i następnie
Zatoki ogromne ilości zanieczyszczeń. W latach siedemdziesiątych i
osiemdziesiątych szacowano, że zakłady w ściekach odprowadzają od
1000 do 9000 ton związków fosforu, stanowiło to w tamtym czasie od
kilku do 35%, całego zrzutu związków fosforu do Bałtyku wg danych
Konwencji Helsinskiej) – Wisła rocznie dostarcza do Bałtyku ok.
4500 ton związków fosforu. Dodając do tego związki fosforu znajdujące
się w zatopionych przy rozładunku fosforytach i fosfogipsach,
dochodzimy do szokujących wniosków, że GZNF należy do największych
trucicieli Bałtyku. Tu należy dodać, że 1 g fosforu w wodzie może
spowodować przyrost ok. 40 g masy organicznej, procesy wytwarzania masy
organicznej i jej rozkładu powodują zubożenie w tlen, potrzebny
do życia flory. Wg badań naukowców, aby zneutralizować
negatywne oddziaływanie zgromadzonych w Bałtyku związków fosforu do
stanu z lat pięćdziesiątych, należy zredukować dopływ związków fosforu
do 30% i jeszcze potrzeba by było na to przynajmniej 60 lat.
Bezpośrednie zagrożenie dla flory wodnej, stanowią również związki
fluoru i siarki. Stężenie fluoru w wodzie 0,2mg/l, może powodować
zamieranie niektórych wrażliwszych gatunków ryb – w Polsce normę
dopuszczalnego stężenia fluoru „wyśrubowano” do 2mg/l ( USA – 0,7mg/l).
3. Zakłady emitują do powietrza związki
fluoru, jako jedyne źródło w województwie. Fluor wydziela się w
procesach technologicznych zarówno w formie gazowej, jak i skroplonej.
Ta pierwsza forma jest monitorowana nakazem decyzji natomiast formy
skroplonej się nie mierzy. Pomiary wykonane przez WIOŚ w 2005 roku
wykazały, że w formie skroplonej wydostaje się do atmosfery
kilkadziesiąt razy więcej fluoru niż w formie gazowej. Fluor wydostaje
się w postaci fluorowodoru (HF), jego negatywne działanie widać gołym
okiem przede wszystkim na szybach okien zakładu, które matowieją i
kruszeją, zgłaszane były sygnały z Portu i stoczni o stapianiu się
pończoch i rajstop u pracujących tam kobiet. Oficjalnie zakłady obecnie
wprowadzają do atmosfery rocznie ok. 800 kg fluoru w formie gazowej,
dodając do tego ilości nie mierzone, ilość fluoru wprowadzanego do
atmosfery może wynosić nawet kilkadziesiąt ton. W latach
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ilość fluoru emitowanego do
atmosfery wynosiła oficjalnie do 600 ton rocznie, 60-65 kg/h. Oznacza
to, że w tamtym okresie zakłady emitowały dziennie tyle fluoru ile
oficjalnie dziś przez cały rok. Potwierdzają to częste skargi
mieszkańców Gdańska na uciążliwości zapachowe, zakłócenia oddychania i
inne. Gdańsk należy bowiem do miast najbardziej „zafluorowanych” w
Polsce i chyba z tego względu nie prowadzi się monitoringu obecności
fluoru w powietrzu. Drugim poważnym problemem emisyjnym zakładów była
emisja związków siarki(SO2) dochodząca do kilku tysięcy ton rocznie ,
którą ograniczono dopiero w latach dziewięćdziesiątych. W 2004 r.,
zakład oficjalnie podał emisję 210 ton SO2 + emisja kwasu siarkowego,
kilkaset kilogramów. Te dwa związki fluoru i siarki w wystarczający
sposób wpływają na nasze zdrowie, w Gdańsku notuje się największą
zachorowalność na cukrzycę wśród dzieci i młodzieży, której przyczyną
są związki fluoru. Siarka i fluor mają swój niemały wpływ na
„rewaloryzację” zabudowy Starego Gdańska. Dodatkowo zakład
emituje kilka tysięcy ton dwutlenku węgla, tlenku węgla i dwutlenku
azotu. Stwierdzono również emisję węglowodorów, w tym benzenu.
4. Emisja pyłu, to następny bardzo poważny problem
zakładów. Opad pyłu w sąsiedztwie zakładu dochodził do 500 ton/km2
rocznie, obecnie zakład wykazuje w badaniach monitoringowych opad
pyłu w wysokości 77 do 200 ton/km2, z tego „przyznaje” się
tylko do 42 ton/km2. W pyle opadającym znajdują się: związki
fosforu, siarki i fluoru. Dużym błędem jest fakt, że nie mierzy się
w sąsiedztwie zakładu pyłu zawieszonego tzw. PM10 (drobinki do 10 mm.),
który może roznosić na dalekie odległości do kilkuset kilometrów
wszelkie mikrozwiązki, metale ciężkie i inne zanieczyszczenia. Pył
zawieszony jest najgroźniejszy dla ludzi ponieważ dostaje się do
organizmu drogami oddechowymi, niezależnie od naszej woli. W
2004 roku w ocenie powietrza wykonanej przez WIOŚ, ze względu na
przekroczenie dopuszczalnych norm pyłu zawieszonego na stacji
pomiarowej, zlokalizowanej przy węźle Kliniczna(Wrzeszcz), całe
Trójmiasto zakwalifikowano do strefy C, pod względem jakości powietrza.
Znamienne jest to, ze przekroczenia norm pyłu zawieszonego rejestruje
się na stacji pomiarowej zlokalizowanej przy ul. Bitwy pod
Płowcami w Sopocie. Sanepid Gdański zarejestrował natomiast w pyle
zawieszonym 4-ro krotne przekroczenie normy benzoapirenu, jest to
wskaźnik rakotwórczych węglowodorów aromatycznych.
Ograniczenia emisji szkodliwych substancji w latach
dziewięćdziesiątych z GZNF wynikły z ograniczenia produkcji
superfosfatu, zastosowania nowocześniejszych rozwiązań technologicznych
i decyzji emisyjnych, które nie obejmowały bilansu wszystkich
emitowanych form i związków. Należy tu dodać, że już w roku 1969,
początek produkcji, decyzją prezydium MRN w Gdańsku nakazano
ustanowienie wokół GZNF strefy ochronnej w odległości 1000 m. od
źródła, obejmowało to teren portowy, przemysłowy i stoczniowy i
graniczyło z terenami mieszkaniowymi Letnicy, rejonu Marynarki Polskiej
i Starego Miasta Gdańska. Strefy tej nigdy nie zrealizowano.
Wracano bezskutecznie do problemu jeszcze pod koniec lat
osiemdziesiątych, w nowym ustroju nie poruszano tego zagadnienia,
ponieważ ustanowienie takiej strefy wiąże się z dużymi kosztami. W
styczniu 1990, w Polsce ustanowiono tzw. „Listę 80” zakładów
największych trucicieli środowiska. Z województwa pomorskiego na tej
liście znalazły się jedynie GZNF, w uzasadnieniu za wielokrotne
przekroczenia emisji fluoru, siarki i kwasu siarkowego w powietrzu.
Obecność na liście zobowiązywała zakłady do wyeliminowania w ciągu
maksymalnie dziesięciu lat wykazanych uciążliwości. Zakłady
wielokrotnie występowały do Ministra Środowiska o skreślenie z listy,
niestety nigdy nie spełniły określonych wymogów. W tej sytuacji zgodnie
z rozporządzeniem powinny w roku 2002 zaprzestać uciążliwej produkcji.
Tak się nie stało, mimo, że ostatnie wystąpienie w 2005 r. zostało
przez PWIOŚ zaopiniowane negatywnie. Znaleziono jednak wyjście z
sytuacji, były Minister Środowiska na wniosek Głównego Inspektora
Ochrony Środowiska w dniu 19 października 2005 roku zamknął „Listę
80”. Tym sposobem GZNF może sobie emitować dalej, chyba, że w końcu
Urząd Wojewódzki nie wyda pozwolenia zintegrowanego(obowiązek taki
nałożono na GZNF do końca 2006 roku).
Odnosząc się do decyzji korzystania ze środowiska
nakładanych na GZNF przez Urząd Wojewódzki, to w latach
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zakłady praktycznie działały bez
wymaganych decyzji emisyjnych i pozwoleń wodno-prawnych na
odprowadzanie ścieków, co uniemożliwiało kontrolę i nakładanie
sankcji. Biorąc pod uwagę wcześniej podane wielkości, emitowane przez
zakłady do wód i powietrza jest to karygodne zaniedbanie i lekceważenie
mieszkańców Trójmiasta i okolic. Późniejsze decyzje mimo, że zawierały
nie całą emisję i wysokie standardy emisyjne, także nie były przez
zakład w całości przestrzegane. W obliczu istniejącego w Polsce Prawa
Ochrony Środowiska ( od 2001 roku) oraz obecnie wprowadzanych
zaostrzonych norm UE, zakłady nie mają prawa pogarszać
środowiska(powietrze, wody, gleba) poza granicami zakładu i ten stan
rzeczy powinny uwzględniać wszystkie decyzje emisyjne, odpadowe i
monitoringowe.
Reasumując działalność zakładu produkcyjnego
GZNF można stwierdzić, że komunistyczne władze zafundowały gdańszczanom
„chemicznego potwora” w centrum miasta, a kolejne ekipy rządzące
ten stan rzeczy tolerowały, tylko jak to wytłumaczyć rodzinom zmarłych
na raka, cukrzycę, płuca, choroby przewodu pokarmowego i inne, rodzicom
dzieci chorych na cukrzycę. Czy jest coś w stanie to zrekompensować,
chyba nie.
Nieodłączną częścią GZNF jest składowisko
odpadów produkcyjnych, czyli fosfogipsu zlokalizowane w miejscowości
Wiślinka gmina Pruszcz Gdański, nad brzegiem Martwej Wisły, na
terenie depresji Żuławskiej, w bezpośrednim sąsiedztwie Wyspy
Sobieszewskiej, na nieosłoniętym terenie, brak naturalnych zasłon
terenowych na przestrzeni od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów.
Fosfogipsy są odpadem powstającym przy produkcji superfosfatu w
proporcji średnio na 1 tonę superfosfatu przypada 2,4 tony fosfogipsu.
Oznacza to, że przy rocznej produkcji ok. 250-280 tys. ton
superfosfatu, taki poziom produkcji zakłady osiągnęły w 1975
roku, wytwarzano rocznie średnio powyżej 600 tys. ton fosfogipsów.
W latach dziewięćdziesiątych na skutek braku popytu na superfosfat oraz
zmiany profilu produkcji na nawozy wieloskładnikowe(amofoska),
zmniejszono produkcję superfosfatu i tym samym wytwarzanie
fosfogipsów do ilości 200 – 300 tys. ton rocznie. Na lokalizację
składowiska wybrano dość odległe od zakładów miejsce, drogą wodną od
16-20 km, co dodatkowo wzmacniało emisję do środowiska. Emisja z
fosfogipsu zaczynała się już na terenie zakładów, gdzie zlokalizowano
na wolnym powietrzu tzw. wysypisko rezerwowe o pojemności 14 000 ton.
Następnie przy załadunku na barki, pierwsze dwadzieścia lat bez
kołnierzy ochronnych i koszy zasypowych, trasa transportu drogą
wodną odkrytymi barkami oraz rozładunek w Wiślince i transport odkrytym
taśmociągiem na składowisko. Tak więc bezpośrednie oddziaływanie
fosfogipsu na środowisko wodne i powietrzne odbywa się od momentu
wytworzenia do składowania. Ten fakt był pominięty we wszystkich
wydawanych decyzjach i ocenach oddziaływania na środowisko.
Liczby i inne dane, które charakteryzują hałdę.
Składowisko fosfogipsów zlokalizowana jest na powierzchni 36 ha – 360
000 m2, z czego pod samą hałdę wydzielono 26 ha - 260 000 m2.
Fosfogipsem zasypano wyrobisko po wybraniu gliny(dawna cegielnia)do
głębokości 3 - 9 m, czyli poniżej poziomu dna Martwej Wisły. Oznacza
to, że pierwsza warstwa fosfogipsu, położona jest na podłożu
przepuszczalnym, zbudowanym z piasków drobnych , średnich i pylastych
oraz namułów holoceńskich, oznacza to również, że pod hałdą nie
znajdują się wody podziemne (gruntowe) których naturalny poziom w tym
rejonie to 0,2 - 0,6m ppt. Tak więc odcieki wewnętrzne z
hałdy przedostają się bezpośrednio do wód poziomu 12 – 15 m ppt.,
co potwierdziły badania z lat siedemdziesiątych, późniejszych badań
zasięgu oddziaływania na wody tego poziomu nie przeprowadzono.
Powierzchnia oddziaływania hałdy niezabezpieczonej od spodu to 260
000 m2. Od Martwej Wisły hałda oddzielona jest podłożem zbudowanym z
mułków holoceńskich, które nie zabezpieczają skutecznie przed
przenikaniem do wód Martwej Wisły. Jak wynika z przekroju
hydrogeologicznego wykonanego przez Instytut Hydrotechniki Politechniki
Gdańskiej w 1983 roku, wał oddzielający hałdę od Martwej Wisły oraz
rów opaskowy od tej strony wykonane są z fosfogipsów, trudno więc,
żeby zabezpieczały przed odciekami wody Martwej Wisły. Widać to zresztą
na zdjęciach satelitarnych emitowanych obecnie w internecie. Rowy
opaskowe po stronie południowej wykonane zostały na podłożu złożonym z
piasków drobnych i pylastych, co również nie zabezpiecza podłoża przed
penetracją wodami odciekowymi z hałdy.
Przez okres 36 lat na hałdzie wg danych GZNF
zgromadzono ok. 16 mln ton fosfogipsów, nie są to dane
precyzyjne, ponieważ brakuje dokładnych danych z okresu lat
siedemdziesiątych. Rocznie na hałdzie składowano w latach
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych po ponad 600 tys. ton fosfogipsu,
ilości te ograniczono w latach dziewięćdziesiątych do 200 – 300 tys.
ton. Obecnie ok. 200 tys. ton. Składowisko osiągnęło oficjalnie
wysokość 41 m npt., wg innych pomiarów(biegły sądowy) 48 m npt.
Teoretycznie zakładając, że hałdę przemieszczamy w inne miejsce
potrzeba by do tego ok. 10000 składów pociągów towarowych.
Ciężar objętościowy fosfogipsu waha się od 714 –
1785 kG/m3, czyli nacisk na 1m2 podłoża może się wahać od 36 – 90
ton. Poddać należy to pod rozwagę ekspertów, czy taki nacisk może
spowodować przemieszczenie lub zmiany w niestabilnym
podłożu pod hałdą. Na tym podłożu wszelkiego rodzaju budynki i budowle
zabezpiecza się palowaniem. Znamienne jest to, że 36 lat nie
prowadzono pomiarów osiadania hałdy.
Zakładając, że podstawowy składnik fosfogipsu-
dwuwodny siarczan wapnia stanowi ok. 95% masy, czyli ok. 15,2 mln ton,
to pozostaje 800 tys. ton zanieczyszczeń. Do tych
zanieczyszczeń zalicza się: fosforan jednowapniowy, wolny kwas
fosforowy, nierozpuszczalny fosforan dwu i trój wapniowy, fluor w
postaci fluorokrzemianów, fluoroglinianów i fluoroapatytu,
krzemiany, związki żelaza i glinu, metale ciężkie i pierwiastki
promieniotwórcze. Zanieczyszczenia, zw³aszcza fluor, metale ciê¿kie i
pierwiastki promieniotwórcze eliminują przydatność fosfogipsu jako
materia³u budowlanego, a nawet przydatność, jako podsypki do budowy
dróg. Na świecie wykorzystuje się gospodarczo od 0-4% fosfogipsów
uzyskiwanych z fosforytów. Pomimo takiej zawartości szkodliwych
zanieczyszczeń kolejni Ministrowie Środowiska w latach 1999 i 2002,
zakwalifikowali odpad fosfogips, do odpadów nieniebezpiecznych!?
Tu trzeba dodać, że w latach osiemdziesiątych fosfogips zakwalifikowano
do odpadów tzw. II grupy, czyli szkodliwych. Zanieczyszczenia, w
odróżnieniu od gipsu, który jest praktycznie nierozpuszczalny w wodzie,
ulegają powolnemu wymywaniu w czasie składowania. W liczbach
bezwzględnych na składowisku w ciągu 36 lat mogło trafić: od 200 do 300
tys. ton fosforanów, od 200 do 400 tys. ton związków fluoru,
kilkaset ton pierwiastków promieniotwórczych(uran, rad, potas 40),
łącznie ze strontem nawet do kilku tys. ton. oraz kilkanaście tys.
ton metali ciężkich, takich jak: kadm, ołów, nikiel, miedź, mangan,
cynk, chrom.
Dodatkowo, poprzez tzw. rekultywację hałdy, faktycznie jest to
składowanie osadów na hałdzie, ( taką decyzją Urzędu Wojewódzkiego
pozbawiono WFOŚiGW wpływu z opłat za składowanie, to są miliony
złotych)czyli pokrywanie osadami ściekowymi z oczyszczalni, dozwolona
ilość w decyzji to 10 000 ton rocznie, dostarczono na hałdę łącznie ok.
100 tys. ton osadów i dodatkowe ilości metali ciężkich, od 20 – 50
ton podatnych bezpośrednio na wymywanie i pylenie. GZNF „zarobiły”
na tym interesie(czy tylko one?) ok. 4 mln złotych.
Średnia z wielolecia opadów atmosferycznych, w
tym rejonie wynosi 550 mm(550 l/m2, czyli na powierzchnię składowiska
spada rocznie ok. 200 mln l wody deszczowej, z tego na samą hałdę
spada ok. 140 mln l. Przypominam, że hałda nie jest zabezpieczona przed
działaniem opadów atmosferycznych. Woda deszczowa dostaje się do
wewnątrz hałdy powodując migrację zanieczyszczeń w głąb hałdy i tym
samym do podłoża, mieszając się i wchodząc w reakcję z wodami
podziemnymi. Znaczna część opadów spływa po powierzchni powodując
wymywanie gipsu i zanieczyszczeń, czyli powstawanie tzw. wód
odciekowych. W wodach odciekowych wg analiz znajduje się od 0,3 – 26
mg/l fluoru, 6,9 – ponad 14 000 mg PO4/l oraz metale ciężkie i
pierwiastki promieniotwórcze proporcjonalnie do zawartości w składzie
fosfogipsów. Zważywszy, że wody odciekowe w ilości ok. 200 mln l
rocznie, są tylko pozornie zbierane częściowo do zbiornika
retencyjnego. W zbiorniku retencyjnym poddane są jedynie procesowi
odparowywania i przeciekania do gruntu i rowu melioracyjnego, były
także odpompowywane do Martwej Wisły! Brak przez 36 lat sposobu ich
neutralizacji. Tak więc ta wielka masa zanieczyszczeń wraz z wodą
przenika do środowiska wodnego, glebowego i powietrza. Zasięg tego
oddziaływania jest ograniczony w przypadku wód powierzchniowych do wód
Martwej Wisły oraz rowów melioracyjnych i zbiorczych, w przypadku wód
głębinowych, trudno powiedzieć, bo jedyne badania wykonane pod koniec
lat siedemdziesiątych wskazywały oddziaływanie do ok. 1 km, następnych
badań nie wykonywano. Druga główna droga oddziaływania hałdy na
otaczające środowisko to emisja i imisja pyłowa. W tym przypadku
również należy zaznaczyć, że pylenie mogło następować z całej
powierzchni hałdy, brak odpowiednich zabezpieczeń oraz począwszy od
załadunku w GZNF, poprzez drogę przewozu barkami, punkty załadunku i
przeładunku, transport odkryty taśmociągiem. Ilość opadającego pyłu
mierzona była tylko w kilku punktach nieodpowiednio zabezpieczonych
przed dostępem osób trzecich, o czym świadczą częste kradzieże
przyrządów pomiarowych. Zresztą oficjalne pomiary opadu pyłu
ograniczono tylko do sąsiedztwa hałdy. Lokalizacja hałdy w terenie,
gdzie w promieniu kilku do kilkudziesięciu kilometrów brak jest
naturalnych przeszkód terenowych, stwarza możliwość przemieszczania się
pyłów o drobniejszej strukturze do kilkudziesięciu kilometrów, a pyłów
tzw. zawieszonych o wielkości do 10 mm., nawet do kilkuset kilometrów.
Te najdrobniejsze przemieszczają na duże odległości m.in. metale
ciężkie, promieniotwórcze, drobnoustroje. Do dnia dzisiejszego nie
opracowano modelu matematycznego rozchodzenia się zanieczyszczeń
pyłowych, co w dobie symulacji komputerowych nie jest zadaniem trudnym,
chyba że taka symulacja dawałaby niekorzystny obraz. Ciekawe bo
symulacje takie wykonywano w zakładzie w Policach k. Szczecina. Tym
bardziej takie symulacje powinno się sporządzić w przypadku hałdy,
która nie jest instalacją i nie można tu mierzyć emisji zorganizowanej
na emitorach, a jedynie emisję niezorganizowaną. W tym przypadku, na
skutek braku wiarygodnych pomiarów emisji pyłu, można jedynie
przyjąć, że z takiej powierzchni, z odpadu podatnego na pylenie
może wydostawać się kilkaset ton pyłu. W ciągu 36 lat do środowiska w
postaci pyłu różnego kalibru przedostać się mogło od kilkunastu tys.
ton do kilkudziesięciu tys. ton pyłu, co oznacza, że razem z
pyłem do środowiska przedostało się od kilkuset do kilku tysięcy ton
znajdujących się w fosforytach zanieczyszczeń, w tym fluor, fosfor,
pierwiastki promieniotwórcze i metale ciężkie. Wszystko to trafia
do wód, gleby, roślin, zwierząt i ludzi. Są to ogromne ilości, które wg
oceny ekspertów i urzędników nie przekraczają standardów (wskaźniki
standardowe zanieczyszczeń w Polsce wyznaczane są na takim poziomie, że
gdyby nastąpiło ich przekroczenie to klęska ekologiczna widoczna byłaby
gołym okiem). Np. zabójcza dawka fluoru w wodzie dla ryb zaczyna
się od 0,2 mg/l, natomiast dopuszczalne stężenie wg norm w Polsce to 2
mg/l. Należy w tym miejscu dodać, że na wszelki wypadek nie robiono
analizy pyłów na zawartość zanieczyszczeń. Druga formą emisji do powietrza jest emisja
gazowa, w przypadku hałdy jest to również emisja niezorganizowana,
trudna do pomierzenia. Wyniki pomiarów wskazują, że do powietrza
przedostają się duże ilości związków fluoru, do roku 1995 stwierdzono
przekroczenia norm w znacznej ilości wyników. W tym przypadku
również nie stworzono modelu rozprzestrzeniania się związków fluoru w
powietrzu, ograniczone do kilku punktów pomiary i to raz w miesiącu nie
dają należytego efektu. Sporządzony dla zakładów w Policach model
matematyczny i symulacja rozchodzenia się w powietrzu związków fluoru
wykazały, że najwyższe stężenie przekraczające kilkukrotnie normę
odnotowano w sąsiedztwie zakładów i hałdy, natomiast oddziaływanie
fluoru zanotowano nawet w odległości 20km od zakładu.
Opisując wypłukiwanie i emisję pyłową oraz gazową z
hałdy można wykazać, że rocznie do środowiska hałda emituje bardzo duże
ilości znajdujących się w fosfogipsach zanieczyszczeń, w tym przede
wszystkim związków fluoru, pierwiastków promieniotwórczych i metali
ciężkich, w tym rakotwórczych i na pewno taki proces nie pozostaje
obojętny dla użytkowników środowiska.
Pierwsze decyzje na lokalizację i budowę składowiska
wydano w latach sześćdziesiątych, począwszy od roku 1966. Zakłady
jednakże nie zrealizowały ich założeń, ponieważ fosfogipsy zwożone były
na niezabezpieczony teren. Perfidny jest w tym wypadku fakt, że
decydenci znając negatywne oddziaływanie fosfogipsu na środowisko i
zdrowie ludzi nie zastosowali niezbędnych zabezpieczeń. W latach
siedemdziesiątych mimo nałożonego obowiązku(1970 r.) nie wyznaczono
strefy ochronnej wokół składowiska. Obowiązek wyznaczenia 500 m
strefy nałożono w 1981 roku dla składowiska o wysokości 18 m npt,
niestety strefę tę już w następnym roku ograniczono do 300 m., pomimo,
że w tym samym roku wydano decyzję zezwalającą na składowanie do
wysokości 41 m. npt. Przesiedlenia mieszkańców zamieszkujących w
300 m strefie raz wykup 44,5 ha ziemi realizowano w latach 1983 – 85(16
lat po rozpoczęciu eksploatacji).
Jednak dla rozwagi dyrekcji zakładów i urzędników
wydających decyzje i tłumaczących, że nie ma negatywnego oddziaływania
hałdy, można przestrzec, że liczenie na to, iż hałda z biegiem czasu
sama się zneutralizuje jest co najmniej płonne, teoretycznie potrzeba
by na to kilkuset lat. Dlatego zamiast robić dodatkowe badania
wykazujące za pieniądze zakładu, że hałda nie oddziałuje na środowisko,
należało te pieniądze przeznaczyć na właściwe zabezpieczenie
ograniczające faktyczne oddziaływanie lub na poszukiwanie metody
utylizacji.
Reasumując oddziaływanie hałdy na środowisko i
zdrowie ludzi, można stwierdzić, że przez 36 lat istnienia składowiska,
dyrekcja zakładów oraz decydenci zrobili niewiele w kierunku
ograniczenia emisji z hałdy, natomiast świadomie wykonywano badania,
które wykazywały, że w miarę powiększania wysokości hałdy i jej
objętości, jej oddziaływanie na środowisko „cudownie” samo się ogranicza.
Tylko ludzie coraz częściej zapadają na choroby nowotworowe, cukrzycę i
inne, wdychając cudowne powietrze z hałdy i zakładów.